Wziełam miecz z jego ręki. Niesamowicie mi ciążył. - Zrobię to. - wychrypiałam. Joe z kpiną w głosie mruknął że daje mi trzy minuty po czym mnie puścił. Podszedłam do Jamiego. - Ja... - szepnęłam. - Kat... Ja kocham cię nad życie. Wiedz o tym. Cokolwiek postanowisz zgodzie się. Nawet... - z jego oczu zaczęły kąpać łzy. - Nawet jeśli cię strace. Pocałowałam go po czym poczułam siłę która zaczęła ciągnąć Jamiego w stronę przepaści. Natychmiast wepchnęłam sobie miecz w brzuch. Kolejne wydarzenia wydarzyły się jakby w zwolnionym tempie. Joe z niedowierzaniem na twarzy padł bez życia na ziemie. Jamie zatrzymał się w ostatniej chwili a przepaść dwa centymetry obok się zamknęła. Upadłam na kolana ciężko dysząc. Jamie do mnie podbiegł po czym zaczął rozpaczliwie krzyczeć: Lekarza! Dajcie lekarza. Paul! Przed nami zjawił się Paul. - Jeśli przywrócenia ją do życia moc tych potworów i mojego ojca dziesięciokrotnie wzrośnie. - popatrzył na mnie z bólem w oczach. - Przykro mi. Jamie już wcal...