Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2014

Rozdział 4

Obudził mnie jakiś trzask. Gdy spojrzałam na zegarek okazało się że jest 3:00 nad ranem. Gdy już myślałam że mi się przesłyszało znów rozległ się dźwięk po którym przechodziły ciarki po plecach. Zwlekłam się z łóżka i wyszłam na korytarz. Te trzaski najwyraźniej nie tylko mnie obudziły. Na korytarzu stał Daniel. - O widzę że ty też nie śpisz - powiedział rozespanym tonem. - Najwidoczniej - mruknęłam zła na sprawcę tego hałasu. - Pójdę sprawdzić co się dzieję tam na dole - powiedział i skierował się na schody/ Wystraszona że może mu się coś stać podbiegłam do niego. - Idę z tobą. Co dziwne nie zaprotestował. Czyżby się bał? Gdy już znaleźliśmy się przed domem ujrzałam bezdomnego psiaka który grzebał w śmieciach w poszukiwaniu pożywienia. I gdy już miałam się odwrócić i wrócić do domu Daniel rzucił się na niego. Nie!!! - wydarłam się na głos i zaczęłam obkładać mojego brata pięściami. Chwycił mnie za nadgarstki tak że mi zbielały. - Uspokój się - wysyczał. I tylko tyle zdążył...

Rozdział 3

Gdy już w końcu znalazłem się w łóżku rozległo się pukanie do drzwi. Postawiłem olać Daniela. Wiedziałem że to on. No chyba że... Jakby na potwierdzenie moich słów drzwi się uchyliły i wyjrzała zza nich głowa Eleny. - Mogę? - spytała nieśmiało. - Jasne - odparłem nieźle zaskoczony. Zamknęła za sobą drzwi i chyba niewiedząc co ze sobą zrobić przycupnęła na brzegu krzesła. - Możemy porozmawiać? - szepnęła ledwie słyszalnie. - Jasne. - Odparłem prostując się na łóżku. - Co się stało. Albo nie. Wiem. Daniel? Skinęła głową i momentalnie wybuchnęła gwałtownym szlochem. Podszedłem do niej i objąłem ją delikatnie a ona zatopiła twarz w mojej klatce piersiowej. Po chwili usnęła a ja wziąłem ją na ręce i położyłem ją do mojego łóżka. Gdy już ją przykryłem kocem i porządnie nim opatuliłem założyłem brakujące części garderoby i wyszłem z pokoju. Gdy już znalazłem się na tyłach domu zmieniłem postać i wyjąłem zza pasa mój seraficki nóż. Nareszcie. . Gdy blask księżyca odbił się w jego os...

Rozdział 2

Zmienianie imienia. Kto to wymyślił? Hemingway. Tylko on ma takie pomysły. No cóż. Jak służba to służba. Tylko jakie imię? Manson? Za poważne. Michael? Taa zmieńmy od razu nazwisko na Jackson. Będzie ubaw. Odpada. John? Brr. Imię przywódcy. Już miałem skapitulować gdy usłyszałem za sobą głos: Jamie oszalał. Jedzie na koncert tego beztalencia. Jamie? Hmm. Nawet nie taki zły po mysł. Wpisałem w formularz to imię i podszedłem do okienka. Siedząca tam pani mrucząc pod nosem przybiła kilka pieczątek, coś podpisała i mruknęła do mnie: Opłata i jest pan wymarzonym Jamiem. Wyjąłem z kieszeni odliczoną kwotę i jej podałem. Wymarzony Jamie - mruknęła a ja wyszłem z urzędu trzaskając drzwiami. Hemingway jeszcze mi za tego Jamiego zapłaci!                                                           *  *  * Obudziłam się z kołataniem g...