- Włączyć protokół osiemdziesiąty piąty. Sprowadź gwardzistów i Alice. Wykonać.
Ledwo co się rozłączyłem zadzwoniłem do Jonathana.
- Zmiana planów. Wybieraj teraz. Matka uciekła. Wracasz czy nie?
- Cholera! - przełknął głośno Jonathan. - Wybieranie na odpieprz to żadne wybieranie.
- Jamie...
- Wiem... Wiem... Muszę ją ochronić. Wracam.
***
- Wezwano mnie do kwatery głównej. O co chodzi? - spytała Alice krzyżując ręce na piersi. - Albo nie... Nie mów. Moja urocza przyszywana matka wariatka uciekła z więzienia. - uniosła kpiąco brew.
- Tak. - powiedziałem z powagą na twarzy. - Utworzysz krąg mocy z Johnem i Laylą i wyszukasz jak ty to mówisz matkę wariatkę. Jeśli to nie pomoże dołączę do kręgu.
- Wiesz że jeśli dołączysz do kręgu powstanie moc tak wielka że będzie trudna do opanowania jeśli w ogóle. Nikt jeszcze nie eksperymentował z tak wielką mocą.
- Nie mamy wyboru. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Ledwo co się rozłączyłem zadzwoniłem do Jonathana.
- Zmiana planów. Wybieraj teraz. Matka uciekła. Wracasz czy nie?
- Cholera! - przełknął głośno Jonathan. - Wybieranie na odpieprz to żadne wybieranie.
- Jamie...
- Wiem... Wiem... Muszę ją ochronić. Wracam.
***
- Wezwano mnie do kwatery głównej. O co chodzi? - spytała Alice krzyżując ręce na piersi. - Albo nie... Nie mów. Moja urocza przyszywana matka wariatka uciekła z więzienia. - uniosła kpiąco brew.
- Tak. - powiedziałem z powagą na twarzy. - Utworzysz krąg mocy z Johnem i Laylą i wyszukasz jak ty to mówisz matkę wariatkę. Jeśli to nie pomoże dołączę do kręgu.
- Wiesz że jeśli dołączysz do kręgu powstanie moc tak wielka że będzie trudna do opanowania jeśli w ogóle. Nikt jeszcze nie eksperymentował z tak wielką mocą.
- Nie mamy wyboru. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Jamie
- Co ty tu robisz?
Patrzyłem na brunetkę z blond pasmami stojącą przede mną ze zdziwieniem.
- To tak witasz swoją bliźniaczkę do której się nie przyznajesz? - nie czekając na odpowiedź odparła. - Paul wzywał wszystkich Strażników więc jestem.
Chwilę później widząc że nic nie mówię odwróciła się i zaczęła iść w kierunku sali konferencyjnej.
- Pearl... - odezwałem się w końcu a ona się odwróciła. - Fajnie że jesteś. Przepraszam że taki ze mnie kretyn.
Uśmiechnęła się i niespodziewanie podeszła do mnie i objęła mnie w pasie.
- Kocham cię Jonathanie. Za to że taki z ciebie kretyn.
***
- Ale nudno co? - spytała patrząc w moją stronę Pearl. - Musimy pilnować żeby nikt im nie przerwał kręgu.
- Nie poznaje cię siostrzyczko. Ty i nudzenie się na warcie?
- Nie widziałeś mnie pięć lat więc siedź cicho. - jej słowa były dla mnie jak cios w twarz.
Jednak to była prawda.
Olewałem moją siostrę przez połowę dekady.
W myślach zganiłem się za to że żyje przeszłością.
I gdy już miałem coś powiedzieć uderzyła w nas potężna fala mocy która zwaliła nas z nóg.
Pomogłem Pearl wstać i na tyle na ile pozwalała nam ta ogromna moc posuwaliśmy się w kierunku wyjścia.
Po chwili przed budynek wyszedł Paul i powiedział.
Namierzyliśmy ją.
★ ★ ★
- Czy wszyscy zrozumieli co mają zrobić? - spytał Paul rozglądając się po sali.
- Ja czegoś tu nie rozumiem Paul. - z tłumu wystąpiła Pearl. - Po co rzucasz wszystkich Strażników na pierwszy front skoro potrzebujesz tych najlepszych na ostateczne starcie?
Kiedy tak wydoroślałaś siostrzyczko? - pomyślałem.
- Ona ma rację. - poparła Pearl Alice wyrywając mnie z zamyślenia. - Nie możesz skoncentrować wszystkich sił na małej potyczce.
- Małej? - Paul uniósł brwi. - Wdarcie się do bazy to podstawa.
- Myślałam że jesteś bardziej ogarnięty. - cmoknęła ze zniecierpliwieniem Pearl. - Najważniejsze jest to żeby pomyślała że ledwo co się wdarliśmy. Trzeba uśpić jej czujność.
- Paul... - zacząłem jednak mi przerwał.
- Pearl Mikealson zostaje awansowana na Starszego Dowódcę. Natomiast jej brat Jonathan Mikealson zostaje Głównym Strategiem.
Po patrzyliśmy znacząco na siebie z siostrą.
***
- Jeśli ktoś chce się obijać to drzwi są tam.
Pearl była w swoim żywiole.
Minęły już trzy godziny od wyboru jej na stanowisko a zdążyła już dać wszystkim porządny wycisk.
- Jonathan. Do mnie. Tu. - wskazała miejsce niedaleko siebie.
Podszedłem do niej.
- Kiedy działamy? - spytałem.
- Dzisiaj w nocy. Za godzinę umówiłam cię z Jensenem.
Zamarłem.
- To najsilniejszy Strażnik.
- I? - moja siostra uniosła brwi.
- Jak ci się udało go przekonać żeby nam pomógł?
- Nie mógłby odmówić swojej narzeczonej.
Zostawiła mnie na korytarzu z otwartą buzią.
Patrzyłem na brunetkę z blond pasmami stojącą przede mną ze zdziwieniem.
- To tak witasz swoją bliźniaczkę do której się nie przyznajesz? - nie czekając na odpowiedź odparła. - Paul wzywał wszystkich Strażników więc jestem.
Chwilę później widząc że nic nie mówię odwróciła się i zaczęła iść w kierunku sali konferencyjnej.
- Pearl... - odezwałem się w końcu a ona się odwróciła. - Fajnie że jesteś. Przepraszam że taki ze mnie kretyn.
Uśmiechnęła się i niespodziewanie podeszła do mnie i objęła mnie w pasie.
- Kocham cię Jonathanie. Za to że taki z ciebie kretyn.
***
- Ale nudno co? - spytała patrząc w moją stronę Pearl. - Musimy pilnować żeby nikt im nie przerwał kręgu.
- Nie poznaje cię siostrzyczko. Ty i nudzenie się na warcie?
- Nie widziałeś mnie pięć lat więc siedź cicho. - jej słowa były dla mnie jak cios w twarz.
Jednak to była prawda.
Olewałem moją siostrę przez połowę dekady.
W myślach zganiłem się za to że żyje przeszłością.
I gdy już miałem coś powiedzieć uderzyła w nas potężna fala mocy która zwaliła nas z nóg.
Pomogłem Pearl wstać i na tyle na ile pozwalała nam ta ogromna moc posuwaliśmy się w kierunku wyjścia.
Po chwili przed budynek wyszedł Paul i powiedział.
Namierzyliśmy ją.
★ ★ ★
- Czy wszyscy zrozumieli co mają zrobić? - spytał Paul rozglądając się po sali.
- Ja czegoś tu nie rozumiem Paul. - z tłumu wystąpiła Pearl. - Po co rzucasz wszystkich Strażników na pierwszy front skoro potrzebujesz tych najlepszych na ostateczne starcie?
Kiedy tak wydoroślałaś siostrzyczko? - pomyślałem.
- Ona ma rację. - poparła Pearl Alice wyrywając mnie z zamyślenia. - Nie możesz skoncentrować wszystkich sił na małej potyczce.
- Małej? - Paul uniósł brwi. - Wdarcie się do bazy to podstawa.
- Myślałam że jesteś bardziej ogarnięty. - cmoknęła ze zniecierpliwieniem Pearl. - Najważniejsze jest to żeby pomyślała że ledwo co się wdarliśmy. Trzeba uśpić jej czujność.
- Paul... - zacząłem jednak mi przerwał.
- Pearl Mikealson zostaje awansowana na Starszego Dowódcę. Natomiast jej brat Jonathan Mikealson zostaje Głównym Strategiem.
Po patrzyliśmy znacząco na siebie z siostrą.
***
- Jeśli ktoś chce się obijać to drzwi są tam.
Pearl była w swoim żywiole.
Minęły już trzy godziny od wyboru jej na stanowisko a zdążyła już dać wszystkim porządny wycisk.
- Jonathan. Do mnie. Tu. - wskazała miejsce niedaleko siebie.
Podszedłem do niej.
- Kiedy działamy? - spytałem.
- Dzisiaj w nocy. Za godzinę umówiłam cię z Jensenem.
Zamarłem.
- To najsilniejszy Strażnik.
- I? - moja siostra uniosła brwi.
- Jak ci się udało go przekonać żeby nam pomógł?
- Nie mógłby odmówić swojej narzeczonej.
Zostawiła mnie na korytarzu z otwartą buzią.
Komentarze
Prześlij komentarz