Przejdź do głównej zawartości

Rozdział 32

Jensen nie dał na siebie długo czekać.
- Co nie tak jest z twoją narzeczoną? - spytał Paul naszego gościa gdy ten się zbliżał.
Jensen zbliżył się do stolika na werandzie i oparł się o niego.
- Skąd mam wiedzieć? Nie widziałem jej przez pięć lat.
- To tak jak Jamie. - odparł Paul.
- Kto? - przewróciłem oczami.
- Ja. Jamie to moje robocze imię. - mruknąłem. 
- Do rzeczy. - podniósł się z miejsca Paul. - Alice i Jamie znaleźli ciało podczas patrolu.
- I? - spytał drwiąco Jensen. - Dlaczego podejrzewacie...
- Bo... - przerwał mu mój brat. - ... widziałem jak Pearl używała wpływu na Alice.
- Co robi? - spytał zaskoczony nasz rozmówca.
- I odchodziła wśród płomieni. - po tych słowach pokazał mu wizję. Tak jak się umawialiśmy.
Gdy wizja już się skończyła Jensen patrzył w przestrzeń zszokowanym wzrokiem.
- Ale A... Alice... - zaczął się jąkać. - Jest cała? Usunęliście wpływ?
- Tak i w dodatku jej stanowisko też. Ale tak czy siak musimy się dowiedzieć czym jest.
- I mi pewnie powiesz, że ja się nią mam zająć. - westchnąłem.
- Zgadłeś, stary - uśmiechnął się przebiegłego mój brat
- Marzenia się spełniają. - mruknąłem.
Jeszcze, tak w życiu się nie nudziłem.
Obserwowanie Pearl, było tak nudne, że myślałem że usnę.
W pewnym momencie podszedł do niej Jensen.
- Dlaczego, nie wspomniałaś kim jesteś? - spytał z wyrzutem.
Natychmiast się wyprostowałem.
- Bo bym musiała zrobić, to co teraz zrobię.
Już, już miała nawiązać z nim kontakt wzrokowy, kiedy powaliłem ją na ziemię.
- Jensen, uciekaj! - wysapałem podczas zakładania Pearl anielskich kajdanek.
Gdy już jej założyłem, zaczęła skomleć.
Jak jakieś zwierzę.
Tylko pytanie jakie?
★ ★ ★
- Z analizy wynika że... 
- Ona jest wilkołakiem. - przerwał Paulowi Jensen. - Zmusiłem ją do powiedzenia tego łamiąc jej żebra. Ona się szybko zrasta. Co z nią teraz zrobicie?
- Jest w celi - odparł mój brat, po czym na mnie spojrzał. - Chyba czas na rodzinne spotkanie, co nie braciszku?
★ ★ ★
Cele.
Mnóstwo cel.
I w jednej z nich...
Moja siostra. - wzdrygnąłem się na myśl, że to coś nie ludzkiego, ma moją krew.
Po chwili, byliśmy już w jej celi, wpatrując się w jej wiotkie, acz naszpikowane mięśniami ciało.
- Witaj... Wilczku. - splunął mój brat. - Wniąskuje że twoje zniknięcie pięć lat temu, miało związek z tym czym jesteś.
Pearl wydała z siebie ciche warknięcie.
- Nie muszę chyba dodawać, że jeśli nie odpowiesz, nie będzie miło.
- Już... na pewno. Nic mi nie zrobicie. - kajdanki na jej nadgarstkach zacisnęły się, do tego stopnia że zaczęły krwawić.
- To się jeszcze okaże. - wycedziłem przez zęby, a ona wydała z siebie zwierzęcy ryk bólu.
Spojrzałem na Paula.
Jego twarz przypominała maskę, która była przecięta przez upór.
- Poprawić? - spytał, a na jego twarzy nie było, ani kszty emocji. - Ponowie pytanie...
- Dobra. - przerwała nam siostra, z widocznym wycieńczeniem. Krew leciała jej z nosa. - Powiem wam. Ale tylko wam.
To było dzień przed tym jak zniknęłam.
Wracałam właśnie ze spotkania Rady, gdy nagle coś mnie powaliło na ziemię. 
Gdy już byłam z powrotem na ziemi, zobaczyłam ogromnego wilka.
Nie zdążyłam nakreślić Znaku ochronnego bo ta bestia rzuciła się na mnie, gryząc mnie.
Ból powalił mnie natychmiast na ziemię.
Myślałam że umrę.
Krew lała mi się z ust, każdy oddech był tak bolesny że chciałam umrzeć na miejscu.
W szpitalu stwierdzono mój zgon.
Gdy się obudziłam w nocy, coś ze mną było nie tak.
To była moja pierwsza przemiana.
Nawet sobie nie wyobrażacie tego bólu.
Uciekłam pod osłoną nocy, wmawiając kobiecie w dyżurce że moje ciało zabrano.
I tak oto zniknęłam.
W między czasie przeszłam bunt.
Zerwałam z życiem wilka, zakochałam się w Jensenie i postanowiła chronić jego rodzinę w tym was.
To dlatego wpłynęłam na Alice.
Jensen nie chciał jej znowu stracić.
Są biologicznym rodzeństwem.
Staliśmy z Paulem jak wmurowani.
- Co? - spytałem zszokowany. - Blefujesz.
- Nie. - odparł Paul. - Widzę że ona mówi prawdę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KOREKTA

Tak, wreszcie to robię. Do dzieła!!!

Rozdział 31

- Włączyć protokół osiemdziesiąty piąty. Sprowadź gwardzistów i Alice. Wykonać. Ledwo co się rozłączyłem zadzwoniłem do Jonathana. - Zmiana planów. Wybieraj teraz. Matka uciekła. Wracasz czy nie?  - Cholera! - przełknął głośno Jonathan. - Wybieranie na odpieprz to żadne wybieranie. - Jamie... - Wiem... Wiem... Muszę ją ochronić. Wracam. *** - Wezwano mnie do kwatery głównej. O co chodzi? - spytała Alice krzyżując ręce na piersi. - Albo nie... Nie mów. Moja urocza przyszywana matka wariatka uciekła z więzienia. - uniosła kpiąco brew. - Tak. - powiedziałem z powagą na twarzy. - Utworzysz krąg mocy z Johnem i Laylą i wyszukasz jak ty to mówisz matkę wariatkę. Jeśli to nie pomoże dołączę do kręgu. - Wiesz że jeśli dołączysz do kręgu powstanie moc tak wielka że będzie trudna do opanowania jeśli w ogóle. Nikt jeszcze nie eksperymentował z tak wielką mocą. - Nie mamy wyboru. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Jamie - Co ty tu robisz? Patrzyłem na brunetkę z blond pasmami stojącą p...