Przejdź do głównej zawartości

Rozdział 17

Alice
Gdy usłyszałam co się stało Jamiemu natychmiast pobiegłam do sali szpitalnej. Jakież było moje zdziwienie gdy koło łóżka Jamiego leżała nieprzytomna Kat.
Po chwili mój brat otworzył oczy. 
- Uratowała mnie. - wychrypiał mój brat.
- Wiem. - wzięłam jego dłoń w swoje. 
Chwilę tak sobie pomilczeliśmy gdy do sali weszła pielęgniarka.
- Miała atak. - powiedziała kobieta na wstępie.
- Atak czego? - spytałam nie spokojnie patrząc na Jamiego.
- Paniki, serca, histerii... - zaczęła wyliczać ale przerwałam jej kategorycznie.
- Rozmowa w cztery oczy. Już.
Poszłyśmy na korytarz i popatrzyłam na nią wrogo.
- Już... Już mówie... - zaczęła się jąkać. - No więc tak...
Wzięła głęboki oddech.
Znaleźliśmy ją gdy rysowała Vitale na wzór swojego na mostku. Chwilę później zaczął padać deszcz i zaczęła brać wielkie hausty powietrza. Tak jak biorą osoby kiedy się topią. Podejrzewam że też ją kiedyś to spotkało. W każdym razie miała zawał. Jest w ciężkim stanie. - po tych słowach się oddaliła.

Kilka godzin później spacerowaliśmy z Jamie'im po ogródku.
- Nadal umiesz otwierać portale? - spytał nagle.
- Tak a co? - spytałam zdziwiona.
- Istnieje coś takiego jak portal przeszłości. Przechodzi się przez niego i widzi przeszłość. Pomożesz?
- No nie wiem... - mruknęłam jednak zaczynając rysować portal.

To co zobaczyliśmy po przejściu przez portal zmroziło nas.
Staliśmy na środku sypialni a przy ścianie stała zapłakana Kat trzymając jakiegoś kolesia za ręce. Po jej rękach płynęła krew. Jej własna krew.
- Katherine.- szepnął. - Wiem że to dla ciebie trudne ale... Wiem że przed chwilą straciłaś rodziców. 
Wziął ją na ręce, położył na łóżku i przykrył.
- Śpij myszko. Za godzinę wrócę. - pocałował ją w czoło i wyszedł.
Zauważyłam że na ten widok mojemu bratu zaczęła się trząść dolna szczęka.
Jednak za długo się nie napatrzyłam bo zaczęło się coś dziać.
Obróciliśmy głowy w stronę Kat.
Wstała właśnie z łóżka i podszedła do komody. Wzięła z niej kartkę papieru i długopis i zaczęła pisać drżącą ręką:
Drogi Johnie, chciałabym Cię przeprosić za to co zaraz zrobię. Kocham Cię <3
Twoja Katherine
Razem z Jamiem zamarliśmy.
W tymczasie Kat wyszła przez okno na dach a następnie schodkami w dół. Chwilę później ją dogoniliśmy. Nagle przypominały mi się słowa pielęgniarki:
,,Chwilę później zaczął padać deszcz i zaczęła brać wielkie hausty powietrza. Tak jak biorą osoby kiedy się topią. Podejrzewam że też ją kiedyś to spotkało." 
Nagle Kat puściła się biegiem. Z Jamiem ruszyliśmy za nią. Zatrzymała się tam gdzie podejrzewałam.
Nad rzeką.
Gdy weszła do połowy do wody zaczęła rozdrapywać swoje rany po czym zanurzyła się w wodzie. Po chwili na lustrze wody pojawiła się smuga krwi.
Popatrzyłam na brata.
Dolna szczęka mu się trzęsła.
Chwilę później do wody wskoczył John.
Zanurkował w miejscu gdzie krew zaczęła się zbierać na wodzie.
Długo nie wypływał. Gdy już myśleliśmy że się utopił zaczął się wynurzać z wody. Twarz miał czerwoną od płaczu. Od razu zaczął tamować krwawienie z rąk i krzyczeć żeby od niego nie odchodziła. 
I w tym momencie wyrzuciło nas z portalu.
Kat
Obudziłam się z silnym bólem głowy. Chwilę później do sali wszedł Jamie z posępną miną. I nagle mi się przypomniało. Deszcz. Jamie. Wspomnienia. Rzeka. Szpital. Odejście Johna. 
Znowu zaczęłam się dławić własnym oddechem. Jamie na ten widok podbiegł do mnie i wyciągnął nóż. Po chwili było po wszystkim.
Uspokoiłam się.
- Lepiej się czujesz? - spytał ze smutnym wyrazem twarzy.
- Jestem beznadziejna. - szepnęłam. - Cokolwiek robię sprowadzam na ludzi nieszczęście. 
- Nieprawda - powiedział zdecydowanym tonem Jamie.
- To miłe że tak we mnie wierzysz ale to nie ty próbowałeś odebrać sobie życie i zakończyłeś inne.
Jamie podszedł i objął moją dłoń swoją.
- Nie mogłaś tego przewidzieć.
- Faktycznie. Nie mogłaś. - usłyszałam głos.
JEGO głos.
Głos Johna.
Zerwałam się na równe nogi i do niego podbiegłam.
- Mam zwidy. - szepnęłam.
- Nie. Upozorowałem swoją śmierć.
No bo po co masz żyć z mężczyzną który nie dał ci tyle szczęścia by pozostawić cię przy życiu?
- Dlaczego? - szepnęłam z płaczem i wpadłam w jego ramiona.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 18

Dzięki znakowi Jamiego szybko wyszłam ze szpitala. Siedząc w ramionach Johna zaczęłam wspominać. Zaraz po moim ,,Dlaczego?" chwycił mnie w ramiona. Przytulaliśmy się długo. Bardzo długo. Potem położył mnie na łóżku i położył się obok. Następnego dnia mnie wypisali. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Johna. - A może byśmy tak poszli do Cocoa Dancing na tańce? Tam się poznaliśmy. - dał mi buziaka w czoło. Wtuliłam się w niego mocniej. - Z przyjemnością. Do Cocoa Dancing dojechaliśmy szybko. John się ciągle wpatrywał we mnie . Zresztą ja w niego też. - Ślicznie wyglądasz. - powiedział z iskierką w oku. Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie białą koronkową bluzkę z perełkami i czarną spódnice. Włosy pofalowane, spięte tak żeby wyglądały na krótkie i przepaskę we włosach. Dotknęłam szyi z rozczuleniem. Był na niej naszyjnik z różnych kamieni. To dokładnie tak wyglądałam gdy poznałam Johna. Pocałowałam go w odpowiedzi. - Ty też wyglądasz niczego sobie. - dodałam patrząc na...

KOREKTA

Tak, wreszcie to robię. Do dzieła!!!

Rozdział 20

                             Paul Po godzinie jazdy na Ziemi dotarliśmy do małego miasteczka. Elena nie odzywała się całą drogę. Gdy wyjechaliśmy z Amatrisu zatrzymałem się na ziemskiej stacji benzynowej. - Nie wiem jak cię przeprosić. Za te płyny. I za to że dopuściłem do tego że rzuciłaś się na Jamiego. - Paul. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Jamiego. - Jamie? - spytałem zdziwiony jego obecnością. - Zgadza się. Wróciłam wcześniej. - oparł się o drzewo i przybrał nonszalancką pozę. - O co chodzi z tym braterstwem? Dlaczego mnie uratowałeś? Westchnąłem głęboko i zatrzasnąłem drzwi od samochodu. - No dobra. My dwoje mamy takich samych rodziców. Moja... Nasza matka wyglądała podobnie jak Elena. -wyszeptałem. - Dlatego ją ożywiłem. Powstania wywołać nie chciałem. To miały być pozory, ta całą armia. I jeszcze te płyny... - Ale po co te pozory? - spytał zdziwiony Jamie. - To będzie długa opowie...