Przejdź do głównej zawartości

Rozdział 22

   
                                   Paul
- Gdzie to jest? Gdzie jest ojciec?
- Miałam być twoją zakładniczką aż do Wenecji. Jesteśmy w Wenecji. Wypuść mnie. - syknęła Sophia.
- Chyba śnisz. - prychnąłem.
- Koniec zabawy. - mruknęła po czym się skoncentrowała i resztkami jakie zostały jej po założeniu kajdanek pokazała mi wizję.
Moim oczom ukazała się przepiękna brunetka wymykająca się z mojego rodzinnego domu. Moja matka. Biegła przez kilka chwil po czym przy stanęła. Przed nią stał mój brat.
- Nareszcie. Okłamałaś go.
- Dobrze tak bękartowi. Umrze.
Zacząłem się wyrywać tej straszliwej wizji.
- To nieprawda!
- Ależ tak Paul! Twoją matka cię nie chciała.
- Kłamiesz! - po tych słowach wydarłem jej się do umysłu.
                                     Layla
Czytałam gdy do drzwi ktoś zapukał.
- Proszę. - westchnęłam.
Po chwili do pokoju wszedł rosły mężczyzna.
- Możesz powiedzieć Paulowi żeby się ze mną skontaktował.
- Sam nie możesz? - prychnęłam.
- Spieszę się. Muszę coś załatwić.
Gdy już się od wracał szepnęłam:
- Przepraszam.
Obrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Za co?
- To chyba oczywiste. Za moje zachowanie.
- Spoko. Tak w ogóle jestem John. Kumpel Paula a ty kim jesteś? Wcześniej cię nie widziałem. No może rano ale nie miałem okazji poznać.
Nie wiem czemu ale jego paplanina była dla mnie słodka.
- Jestem kuzynką Paula. Layla. Dobra. Idę z tobą. Czas rozprostować kości.
Gdy dotarliśmy do pokoju Paula odkryliśmy że go nie ma.
- Cholera. To było pilne. - przeklął pod nosem John.
- A czemu nie zadzwonisz? - spytałam.
- Rozwalił telefon.
Nagle koło nas pojawił się Jamie.
- Paula nie ma. - powiedział.
- Brawo odkryłeś Amerykę. - prychnął John.
- Poszedł do Sophii.
                                       Paul
Sophie już dawno wypuściłem. Zaraz potem jak wtargnąłem do jej głowy zobaczyłem wszystkie jej wspomnienia. Wiem że mogłem zrobić to wcześniej ale wolałem oszczędzić energię na wszelki wypadek.  Szybko dowiedziałem się gdzie jest kryjówka ojca. Następnie spuściłem moc z Sophii i puściłem ją wolno. Teraz stałem przed największą górą na świecie i wpatrywałem się w niewidoczny na pierwszy rzut otwór. Można by się spodziewać że Sophia skłamała.
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę góry.
Przedarłem się przez otwór i wszedłem do środka.
Stała tam wysoką umięśniona postać którą spowijał cień.
- Wyłaź. - warknąłem.
- Wedle życzenia. - odezwał się kobiecy głos. - Czekałam na swojego syna.
                                         John
-Wiem że to głupie ale czuje jakby coś mnie do ciebie ciągnęło. - szepnęła Layla. - Jakaś moc. Energia.
Szliśmy ścieżką górską od kilku godzin i obserwowaliśmy teren.
- Ja też to czuje. Coś jakby magnes mocy ale nie to.
- Już pogruchaliście sobie gołąbeczki? - spytał z drwiną w głosie Jamie. - Nie chce nic mówić ale coś na nas leci.
To mówiąc zmienił się w Strażnika.
Wyjąłem z kieszeni nóż.
- Stój za mną.
- Łap. - Jamie podał Layli ostrze.
W ułamku sekundy rozpętał się haos.
Z każdej strony nacierali na nas zablokowani Aniołowie.
Jamie ciął ich równo. Ja radziłem sobie za to gorzej.
Co prawda tnąłem jednego albo dwóch ale szału nie było.
Natomiast Layla radziła sobie bardzo sprawnie. Miała niezły refleks.
I wszystko było by dobrze gdyby nie to że Jamie i ja mieliśmy ręce pełne roboty. Layla została zaatakowana od tyłu. Zablokowany Anioł rozorał jej cały brzuch.
Layla próbując się bronić ostatkiem sił wyciągnęła ręce przed siebie. I wtedy jasny promień wystrzelił z jej rąk i trafił w Anioła który kilka sekund później powiedział:
Dziękuje. Odblokowałaś mnie.
Spojrzeliśmy na niego. Faktycznie. Jego rysy były subtelniejsze a od niego biła poświata.
Wypuścił z ręki białą iskrę i wycelował ją w Layle.
- Już po ataku. - powiedział Anioł.
Następnie wskazał na mnie i na uleczoną Layle. - Jesteście Wybawicielami. Drzemie w was ogromna siła czego dowiodła dziś Layla. Jednak gdy połączyć i swoje moce możecie zniwelować wszelkie złe blokady, a przede wszystkim przywrócić kogoś do życia. Resztę poznanie gdy przyjdzie pora. Los chciał że was związał tą więzią mocy. Popatrzeliśmy na siebie z Layla. Gdy odwróciliśmy z powrotem głowę Anioła nie było.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KOREKTA

Tak, wreszcie to robię. Do dzieła!!!

Rozdział 32

Jensen nie dał na siebie długo czekać. - Co nie tak jest z twoją narzeczoną? - spytał Paul naszego gościa gdy ten się zbliżał. Jensen zbliżył się do stolika na werandzie i oparł się o niego. - Skąd mam wiedzieć? Nie widziałem jej przez pięć lat. - To tak jak Jamie. - odparł Paul. - Kto? - przewróciłem oczami. - Ja. Jamie to moje robocze imię. - mruknąłem.  - Do rzeczy. - podniósł się z miejsca Paul. - Alice i Jamie znaleźli ciało podczas patrolu. - I? - spytał drwiąco Jensen. - Dlaczego podejrzewacie... - Bo... - przerwał mu mój brat. - ... widziałem jak Pearl używała wpływu na Alice. - Co robi? - spytał zaskoczony nasz rozmówca. - I odchodziła wśród płomieni. - po tych słowach pokazał mu wizję. Tak jak się umawialiśmy. Gdy wizja już się skończyła Jensen patrzył w przestrzeń zszokowanym wzrokiem. - Ale A... Alice... - zaczął się jąkać. - Jest cała? Usunęliście wpływ? - Tak i w dodatku jej stanowisko też. Ale tak czy siak musimy się dowiedzieć czym jest. - I mi pewnie powiesz, że...

Rozdział 31

- Włączyć protokół osiemdziesiąty piąty. Sprowadź gwardzistów i Alice. Wykonać. Ledwo co się rozłączyłem zadzwoniłem do Jonathana. - Zmiana planów. Wybieraj teraz. Matka uciekła. Wracasz czy nie?  - Cholera! - przełknął głośno Jonathan. - Wybieranie na odpieprz to żadne wybieranie. - Jamie... - Wiem... Wiem... Muszę ją ochronić. Wracam. *** - Wezwano mnie do kwatery głównej. O co chodzi? - spytała Alice krzyżując ręce na piersi. - Albo nie... Nie mów. Moja urocza przyszywana matka wariatka uciekła z więzienia. - uniosła kpiąco brew. - Tak. - powiedziałem z powagą na twarzy. - Utworzysz krąg mocy z Johnem i Laylą i wyszukasz jak ty to mówisz matkę wariatkę. Jeśli to nie pomoże dołączę do kręgu. - Wiesz że jeśli dołączysz do kręgu powstanie moc tak wielka że będzie trudna do opanowania jeśli w ogóle. Nikt jeszcze nie eksperymentował z tak wielką mocą. - Nie mamy wyboru. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Jamie - Co ty tu robisz? Patrzyłem na brunetkę z blond pasmami stojącą p...